Pierożkowe umiejętności

Są pewne umiejętności, które wynosi się z domu rodzinnego. U mnie taką zdolnością jest lepienie pierożków, uwzględniając w tym przegotowanie ciasta. Moja mama córki, której można by przekazać  wiedzę i nauczyć umiejętności kulinarnych, nie miała, ale ktoś przy okazji imprez rodzinnych, czy świąt pomagać musiał, a że lubiłem spędzać czas w kuchni, chętnie mamie asystowałem i przy tej okazji sporo się nauczyłem, więc obecnie sprawy kulinarne nie są mi obce.
Dziś postanowiłem w przegotowywanie obiadu, w postaci pierożków z barszczem mocniej zaangażować moich chłopaków, mając nadzieję, że czym skorupka za młodu nasiąknie...
Przy okazji podam przepis na ciasto pierogowe, z którego zawsze korzystam.
To jeszcze nie święta bożonarodzeniowe, więc farsz tym razem był mięsny :)


Do przygotowania jednej porcji ciasta przygotowuję:
  • 35 dag mąki
  • 1 żółtko (białko by się nie zmarnowało, wrzucam w farsz)
  •  łyżka masła
  • pół szklanki ciepłej wody
  • sól
Farszu wyszło sporo, zatem postanowiłem przygotować podwójną porcję ciasta. Jego ugniatanie jest ciężką robotą, ale kluczową - chodzi o to, by w strukturę ciasta "wtłoczyć" jak najwięcej powietrza. Całość musi być miękka i ciepła. Gotowość ciasta sprawdzam na dotyk, ale rzecz jasna to kwestia doświadczenia, jak przekroicie kulę ciasta to muszą być widoczne drobne otworki ("pęcherzyki powietrza").
Następnie wałkowanie, wycinanie kółek, nakładanie farszu i sklejanie. Nie chcę opisywać jak po kolei wykonywać te czynności, bo raz, to nie blog kulinarny, a dwa tego po prostu trzeba spróbować - nie wiem czy można to po prostu ot tak opisać :)
Ważne, że Janek i Michał dzielnie wykrawali i sklejali zdobywając pierwsze poważne pierożkowe umiejętności, co mam nadzieję już za 6-8 lat zaowocuje tym, że uszka na święta po raz pierwszy nie przygotuję ja.
Było pysznie. 👌








P.S. Gotujemy 5 minut po wypłynięciu. Do wody dodajemy nieco tłuszczu (olej) i soli.

Prześlij komentarz

0 Komentarze