Hurry up

Nasz pierwszy escape room odwiedziliśmy w dwójkę, dwa lata temu. Kierowała nami ciekawość, chęć sprawdzenia się i przetestowania nowej formy rozrywki. Trafiliśmy z polecenia brata, do Hurry-up. Zarezerwowaliśmy pokój Joker, który został nam skutecznie odradzony przez właściciela, jako za trudny dla nowicjuszy. I całe szczęście :-) ponieważ po zaliczeniu kilku innych, mogliśmy w pełni docenić Jokera i dobrze się tam bawić.
Zaczęliśmy od Tajemniczej gry i mimo, że nie udało nam się wyjść, złapaliśmy bakcyla. Potem to już była tylko kwestia z kim i kiedy :-)
Patrząc na kolejne zdjęcia, widać że  skład drużyn zawsze był inny. Ale zabawa niezmiennie wyśmienita.

 



Każdy pokój osobno opisaliśmy na Lock me, jednak porównując wszystkie pokoje Hurry-up doszliśmy do wniosku, że:

  • podobały nam się wszystkie pokoje i niepowtarzalne zagadki (ale najlepsi są Łowcy snów, nr 2 to Joker, a 3. Zodiak),
  • w każdym pokoju było jakieś "WOW", które na długo zapadło w pamięć (by nie psuć innym zabawy, niestety nie napiszemy co i gdzie :-) po prostu trzeba się samemu przekonać,
  • fajnie, że zawsze po grze można było porozmawiać z Mistrzem gry, wymienić się spostrzeżeniami, uspokoić emocje...,
  • pokoje raczej dla młodzieży i dorosłych, nasz 6-latek mógłby się np. w Łowcach trochę bać, chociaż z drugiej strony jako fan Scooby-doo, niejednego potwora już widział,
  • teraz pora na wrocławskie pokoje Hurry-up, z dziećmi i/lub z naszą "zodiakową parą"



Prześlij komentarz

0 Komentarze