Belle Epoque - kryminalny serial kostiumowy

Wczorajsza premiera nowego serialu TVN - Belle Epoque - szeroko promowanego i oczekiwanego to tytuł, o którym dziś piszą niemal wszyscy.
Piszę więc i ja, gdyż, nie ma co ukrywać również byłem ciekawy tej nowej jakości i niespotykanego rozmachu, o czym przez ostatnie tygodnie byłem przekonywany z ekranu telewizora i reklamach w internecie.
Jak dla mnie emisja o 21:30 to ciut za późno. Gdyby nie fakt, że jestem lekko niedysponowany i do roboty rano nie musiałem wstawać, to pewnie bym nie oglądał. Nie wiem dlaczego po ósmej musi lecieć "Na wspólnej", a coś bardziej interesującego, w momencie jak pojawiają się pierwsze ziewnięcia zwiastujące niechybne objęcia Morfeusza. Widać należę no mniejszości nieśledzącej tasiemca o numerze odcinka dochodzącego do 2 500. Pewnie gdyby nie to, że lubię popatrzeć na Milionerów, a Belle Epoque jest zaraz po, to wybrałbym lekturę "Szklanego tronu", bo powieść wciągnęła mnie na dobre.
Ostatecznie jednak doczekaliśmy i obejrzeliśmy z żoną i cóż. Nie można zarzucić twórcą dobrego pomysłu. Serial stricte kryminalny dziejący się w Krakowie w roku 1910 to koncept dość śmiały, interesujący i zapewne kosztowny (przygotowano 150 kostiumów z epoki oraz zatrudniono 1500 statystów). Osią fabuły jest Jan Edigey-Korycki grany prze Pawła Małaszyńskiego. Po 10 latach wraca do rodzinnego Krakowa, by poznać okoliczności śmierci najdroższej matki. Tu dowiaduje się, że jego serdeczny przyjaciel Henryk (Eryk Lubos) wraz z siostrą Weroniką (Anna Próchniak) prowadzą laboratorium kryminalne pomagając lokalnej policji kierowanej przez Ferdynanda Jelinka (Olaf Lubaszenko). Wspólnie udaje im się rozwiązać zagadkę seryjnych zabójstw, których ofiarą była również matka Jana.
Sugeruje to, że każdy odcinek będzie traktował o czym innym, a tym co połączy całą serię będą zapewne demony przeszłości głównego bohatera, przez którą opuścił Galicję i został wilkiem morskim.
Nie mogę powiedzieć, by pierwszy odcinek nie sprawił mi radości, aczkolwiek, zabrakło mi przysłowiowej wisienki na torcie, tego "czegoś", co sprawia, że pozycja jest wybitna, a nie tylko poprawna. Brakowało "łał", które powinno cechować epizod pierwszy.
Miło było zobaczyć na ekranie, po dość dłuższej przerwie, Olafa Lubaszenko, świetnie wyglądał Eryk Lubos i na razie jak dla mnie to on skradł "show". Absolutnie nie mam nic do Małaszyńskiego, był rzetelny, ale jak na taką produkcję to za mało.
Nie przekreślam serialu i na pewno będę śledził, bo jest potencjał. Czy został zmarnowany? Myślę, że nie, ale jak na razie na pewno nie jest w pełni wykorzystany. Na podsumowania przyjdzie czas za 10 tygodni.

Belle Epoque
Foto: TVN/Mirosław Sosnowski, źródło: http://belleepoque.tvn.pl

Prześlij komentarz

0 Komentarze