"Wioska kłamców"

Na gorąco, na godzinę po przeczytaniu…

Ostrzegam! To absolutnie nie będzie obiektywna opinia. Dlaczego? Otóż, jako Cieszynianka z urodzenia, a obecnie od 20 lat mieszkanka Bielska, od pierwszych stron  “Cynamonowych Dziewczyn”, absolutnie “pochłaniam” wszystkie książki wychodzące spod pióra pani Hanny Greń.

Sposób w jaki Pani Hania pisze, wszystkie dialogi bohaterów, opisy okolic, gdzie rozgrywa się akcja,  są dla mnie takie “swojskie”, powoduje że łatwo mi to sobie wszystko wyobrazić, lepiej wczuć się w klimat lektury…

W najnowszym kryminale “Wioska kłamców”, przenosimy się z główną bohaterką Dioną do Strzygomia, gdzie była policjantka próbuje rozwiązać tajemnicę zabójstwa swojego ojca.

Nie zamierzam tu zdradzać więcej szczegółów fabuły, by nie psuć innym zabawy. Powiem tylko, że książkę czyta się szybko i lekko. Wątek kryminalny jest ciekawy, ale na szczęście - co mnie często zniechęca do innych kryminałów - bez krwawych opisów.

Lektura w sam raz na weekend, gdy chcemy miło spędzić czas i troszkę się rozerwać.

Niestety, jak dla mnie, ma ona jeden minus: nie dzieje się w trójkącie beskidzkim. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do wcześniejszych książek, z Zeną, Petrą i policjantami z Wisły, Cieszyna i Bielska, że mi ich tu brakowało.
Podobno książka będzie miała kontynuację (w sumie 5 tomów), więc może kolejne tomy spowodują, że także Diona i jej nowi znajomi również przywiążą do siebie czytelników, bo na razie są jacyś obcy...

Źródło: http://hannagren.pl


Prześlij komentarz

0 Komentarze